Społeczeństwo
Krajny pod zaborem
W dobie zaborów struktura
ludności Krajny uległa zasadniczej zmianie. Bezpośrednio w
okresie przedrozbiorowym oraz w pierwszych latach zaborów
zdecydowanie polski charakter miały Nakło (mieszkało tu ok.
80% Polaków), Mrocza (ponad 90% Polaków) i Kamień (ok. 80%). W
Więcborku Polacy stanowili połowę liczby mieszkańców, a w
Sępólnie ok. 25%. W Łobżenicy trzy grupy narodowościowe
(Polacy, Niemcy, Żydzi) były mniej więcej tak samo liczne.
W XIX w., w wyniku prowadzonej przez władze pruskie akcji
kolonizacyjnej i germanizacyjnej, wzrosła liczba ludności
niemieckiej. Na przełomie XIX i XX stulecia ludność niemiecka
przeważała liczebnie w Sępólnie, Więcborku i Nakle. W
Łobżenicy oraz w Mroczy liczby Polaków i Niemców były
zbliżone. W Kamieniu Niemcy stanowili niespełna 9% ogólnej
liczby mieszkańców. (link
do artykułu)
Towarzystwa
polskie na Krajnie w XIX w.
Po 1891 r. ruch
amatorski rozwinął się na całym Pomorzu, objął swym
oddziaływaniem blisko siedemdziesiąt pięć miejscowości, w
których zaprezentowano około 480 programów.
„Dziennik Bydgoski” w 1908 r. informował o imprezie
teatralnej w Zabartowie: „Na samych kresach Księstwa, w
Krajnie, w wiosce położonej między posiadłościami komisji
kolonizacyjnej, duch narodowy polski coraz bardziej się
dźwiga. Otóż staraniem grona obywateli tutejszych i kilku
członków Towarzystwa Młodzieży Polsko-Katolickiej
odbędzie się tutaj w niedzielę 16 [lutego]
przedstawienie amatorskie na tutejszej sali parafialnej.
Odegrane będą Bursztyny Kasi.”
Centrum polskości w Nakle był hotel „Keiserhof”,
należący początkowo do nakielanina Rakowskiego, a później do
kupca Bukowskiego ze Żnina. Hotel ten jako miejsce spotkań i
zebrań obrały sobie nakielski Sokół oraz inne polskie
organizacje i stowarzyszenia: Towarzystwo „Straż”, Czytelnia
dla Kobiet, Stowarzyszenie Pań pod wezwaniem św. Wincentego à
Paulo, Towarzystwo Przemysłowe i Towarzystwo Młodzieży
Kupieckiej.
„Sokół” organizował liczne imprezy. O jednej z nich – ze
stycznia 1910 r. – prasa pisała: „Niedzielny wieczór naszego
Sokoła udał się świetnie. Nie tylko przedstawienie było
doskonałe i podobało się ogólnie, ale przede wszystkim
wywołało ogólny zapał pojawienie się sokolic bydgoskich, które
swymi pięknymi kostiumami – no i urodą – całą salę
okrasiły.” W marcu 1910 r. „nakielscy sokoli wystawili
krotochwilę Stary piechur i jego huzar, przy czym program ten
wzbogacony był monologiem oraz czardaszem w wykonaniu
tancerzy-amatorów”.
(link
do artykułu)
Michał
Mędlewski, Ściana gniewu
Spośród
utworów Mędlewskiego największy rozgłos zdobyła powieść
"Ściana gniewu". Była fabularyzowanym zapisem autentycznych
wydarzeń wojennych na Krajnie. Prasa szybko dostrzegła
ciężar faktograficzny utworu: "Ziemia wyrzyska (...) posiada
wiele miejsc straceń i mordów dokonanych w 1939 r. (...)
Miejscowi faszyści realizowali swoją politykę eksterminacji
wobec Polaków zamieszkałych na tym terenie (...)
Doczekaliśmy się wreszcie książki, która w swej treści
zawiera prawdę o tamtych tragicznych wydarzeniach."
Podkreślano, iż "walorem tej pozycji (...) jest
fakt, że ukazuje ona wiernie wydarzenia w regionie
nadnoteckim, w okolicach Nakła i Wyrzyska, a więc na
ziemiach niezbyt dotąd przez pisarzy penetrowanych. Jako
mieszkaniec Wyrzyska i uczestnik kampanii wrześniowej uznał
Michał Mędlewski za swój obowiązek przypomnienie tamtych
trudnych dni, gehenny miejscowej ludności.
(link
do artykułuj)
Paweł
Szydeł, Złorzeczę prawu
ciążenia, „Pobocza”,
Więcbork 2005 r. (materiał
archiwalny i proroczy)
Tomik Złorzeczę
prawu ciążenia zapoczątkował nowy etap twórczości
Pawła Szydła. Dotychczas Szydeł dał się poznać jako poeta
zbuntowany, podejmujący liczne wędrówki, by znaleźć swoją
Arkadię. W wydanym w 2000 r. tomiku Niebo
nie dla nieobecnego wyrażał sprzeciw wobec
własnej rzeczywistości:
"(...) oto ja
stoję tu przed wami
i przyglądam się
z tym ironicznym uśmiechem
przyklejonym do twarzy
od lat
z tą samą drwiną
w głosie
kopniaki rozdaję bolesne"
[Sekunda sekundę goni]
Zapowiadał ucieczkę:
„jeszcze raz na
skraj nieobecności
powędruję”
[
Bunt]
Ale już wówczas – intuicyjnie - wybrał cel tej dalekiej podróży:
„chciałoby się
ale nie można w jednej chwili
odlecieć
stąd do dawnego”
[
Chciałoby się]
Mądry poeta szybko
wyrasta z szat krojonych przez racjonalistów, empirystów i
cyklistów, Już w 2005 r. tomikiem Złorzeczę
prawu ciążenia Szydeł udowodnił, że wędrówka w czasie
jednak jest możliwa. Zrobił to po prostu: stworzył pełen
życia, bogaty obraz świata swojej młodości - obraz
trójwymiarowy, sformatowany w poetyckiej technice
3D: teksty budującego filozoficzne uogólnienia narratora
przeplatają się z relacjami chłopca sprzed kilkunastu lat oraz
współczesnego podmiotu lirycznego. Poezja Szydła jest głosem
pokolenia. Pisze Szydeł:
„W sześćdziesiątym ósmym
ojciec znowu wieczorami
słuchał szumów radia
fal zza oceanu
i kręcił głową (...)”
[
W sześćdziesiątym ósmym...]
Relacjonuje:
„krótko przed studniówką
ulicami naszego miasteczka
znowu jechały czołgi”
[W osiemdziesiątym pierwszym]
Podaje skutek działań totalitarnej władzy:
„ białą olejną farbą
napisałem na ścianie
swj pierwszy wyraz protestu”
[
W osiemdziesiątym pierwszym]
Z tymi relacjami wyraziście
kontrastują wspomnienia pierwszych dziecięcych i młodzieńczych
doświadczeń, odkrywania najbliższego i dalszego świata:
„z góry za Rytlownią
widać było horyzont
tam po drugiej stronie jeziora
czekała nasza wyspa skarbów”
[
Nasz Nemeczek]
Pełne realizmu – niczym wyrwane snopem światła z mroku – są
sceny z ówczesnego życia dorosłych: rodziny, sąsiadów,
obcych - mieszkańców tej samej małej ojczyzny.
Ta wielowątkowość kompozycji tomiku tworzy niepowtarzalną
atmosferę, silny kontakt emocjonalny Czytelnika ze światem
przedstawionym. Związek ten wzmacniają wiersze refleksyjne,
którymi Szydeł wyjaśnia genezę i cel nowej wędówki:
„jeszcze tylko tutaj łowię
ciszę; o świtaniu
myśli; znów wypływam w rejs (...)
by z powodzi słów
wydobyć zatopiony w tych wodach
sens
którego nie zaznaczono
na żadnej mapie”
[
Jezioro Będgoskie]
Trzeba podkreślić fragment o
sensie w powodzi słów. Szydeł bardzo uważnie używa słowa.
Pisze pozornie prostym językiem, z rzadka – dla wyrazistości –
budując metaforę. Chętniej posługuje się symbolem. Zresztą do
rangi symbolu i metafory chętnie podnosi cały wiersz. Warto tu
zacytować w całości – moim zdaniem – najlepszy
warsztatowo utwór „Nie potrafię już”:
„nie potrafię już
wzniecać ognia
zaledwie o jeden stopień
udaje się podnieść temperaturę
w tym domu
a i to z wielkim trudem
i na krótko
tęcza nad nami
zwiastujaca dobrą pogodę
bledziutka
prawie niewidoczna”
Pozostaje pytaniem, czy Szydeł dalej powędruje w tym kierunku.
Co prawda, potwierdzeniem tej tezy może być jeden z ostatnio
opublikowanych wierszy:
„sobota - ostatni dzień tygodnia lub przedostatni
jak uważają wydawcy kalendarzy
znowu idę na własnych nogach
szosą którą o dziwo nie jadą żadne samochody, motocykle, ani
nawet furmanki
tylko jeden staruszek na rowerze wyprzedza mnie o jakieś pół
wieku
ładny dziś dzień - mówi
ładny dzień dobry - odpowiadam
dalej przez stary bukowy las
pod stopami słychać szelest żółtych i brązowych liści i tylko
nieliczne
trzymają się mocno zanim
jak inne niepostrzeżenie dosięgną piachu
teraz nad jeziorem gdzie zamilkły już głosy kąpiących się
dziewcząt
poważne rozmowy
i nawet mgła ponad wodą jakaś inna
wreszcie docieram do miasteczka
w plecaku niosę kilka nie przeczytanych jeszcze książek
i przynajmniej jedną nie napisaną”
Ale tylko niepoprawny optymista
może stwierdzić, że Szydeł jaki jest – każdy widzi. Wiadomo,
że z Szydłem nigdy nic nie wiadomo. A historia literatury
zapewne zapisze go jako najwybitniejszego poetę Krajny.